Dowiedziałam się wczoraj, że moja nalepsza psiapsióła choruje od miesiąca na bulimię... Nie mogłam tego zauwazyć bo przez wyjazdy, jej problemy w domu i wiele innych spraw przez ten ostatni właśnie miesiąc nie widywałyśmy sie zbyt często... Odrazu kiedy się dowiedziałam zaczęłam czytać o tej chorobie, znalazłam świetne forum i odesłałam ją do niego... Tylko ja wiem o jej chorobie i czuję się teraz w jeszcze większym niż dotychczas stopniu odpowiedzialna za P. Ona zawsze potrzebowała oparcia i znajdywała je w kazdej sytuacji we mnie, ale teraz jest naprawdę źle. Pociesza mnie w tej calej sytuacji chociaż jeden fakt; że dziewczyna była w stanie mi się do tego przyznać. Że potrafiła przyznać się przed samą sobą: "jestem chora na bulimię".
Narazie musimy radzić sobie z tym same we dwie, dopóki P. nie zdecyduje się na dalszy krok... Tak cholernie się o nią martwię... Ale nie pozwolę żeby strach sparaliżował mnie przed działaniem. Nie będe patrzeć jak ona się pogrąża... Tyle czasu próbowałam zrozumieć co się z nią dzieje, wiedziałam o jej problemach, lękach, rozmawiałyśmy... A jednak te słowa tak bardzo mnie zaskoczyły...
Jeśli ktoś z Was (nie daj Boziu...)chorował kiedyś na bulimie, lub wie o niej coś więcej, może mi, nam, w jaki kolwiek sposób pomóc byłabym wdzięczna...
Dodaj komentarz