Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07
|
08
|
09
|
10
|
11 |
12
|
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum sierpień 2006
Za jakieś 15 minut pakuję się i jadę do dziadków na wieś. Wyrwe się stąd... Mmmmm :) Do wtorku... ;)
PS. Tęsknie Kochanie... Wróć z tej działki w jednym kawałku ;)
PPS. Kochani... Rodzice P. ani moi dowiedzieć się nie mogą z nieco skomplikowanych przyczyn... Ale nie znaczy to, że nie będzie miała ona pomocy z zewnątrz. Nie moge odrazu kazać jej iść na psychoterapie, zasięgnąć pomocy. Narazie dziewczyna zrobiła jeden krok do przodu. Teraz kolej powoli robić nastepny... Dziękuję Wam bardzo za wszystkie wskazówki:)
Dowiedziałam się wczoraj, że moja nalepsza psiapsióła choruje od miesiąca na bulimię... Nie mogłam tego zauwazyć bo przez wyjazdy, jej problemy w domu i wiele innych spraw przez ten ostatni właśnie miesiąc nie widywałyśmy sie zbyt często... Odrazu kiedy się dowiedziałam zaczęłam czytać o tej chorobie, znalazłam świetne forum i odesłałam ją do niego... Tylko ja wiem o jej chorobie i czuję się teraz w jeszcze większym niż dotychczas stopniu odpowiedzialna za P. Ona zawsze potrzebowała oparcia i znajdywała je w kazdej sytuacji we mnie, ale teraz jest naprawdę źle. Pociesza mnie w tej calej sytuacji chociaż jeden fakt; że dziewczyna była w stanie mi się do tego przyznać. Że potrafiła przyznać się przed samą sobą: "jestem chora na bulimię".
Narazie musimy radzić sobie z tym same we dwie, dopóki P. nie zdecyduje się na dalszy krok... Tak cholernie się o nią martwię... Ale nie pozwolę żeby strach sparaliżował mnie przed działaniem. Nie będe patrzeć jak ona się pogrąża... Tyle czasu próbowałam zrozumieć co się z nią dzieje, wiedziałam o jej problemach, lękach, rozmawiałyśmy... A jednak te słowa tak bardzo mnie zaskoczyły...
Jeśli ktoś z Was (nie daj Boziu...)chorował kiedyś na bulimie, lub wie o niej coś więcej, może mi, nam, w jaki kolwiek sposób pomóc byłabym wdzięczna...
Hah! No to dowiedziałam się dzisiaj, że jestem złą dziewczynką. Miałam spotkac się z moją kochaną P. no ale na zamiarach oczywiście się skończyło. Awanturke, że tak to bardzo niekulturalnie określę, miała w chuj. Mam na nią zły wpływ. Ahh... Jak ja uwielbiam ludzi, którzy powierzchownie oceniają innych... Ale tak szczerze to w... nosie takich mam. Tak jak te pieprzone stereotypy i całą reszte. Pffff.
Chciałam dzisiaj zaszyć się na cały dzień w wyrku z kawką u boku, wyłączyć telefon i internet ale nie potrafię. A co jeśli któreś z nich będzie chciało pogadać, spotkać się... Jeśli będzie mnie potrzebować...? Czuję taki cholerny niedosyt i jakby coś rozrywało mnie na kawałki, coś ciągnie mnie w jedną stronę, a coś w zupełnie inną... Czuję się jakbym miała rozdwojenie jaźni. Pora sobie COŚ wreszcie udowodnić. Mój pierwszy cel to pokazanie sobie samej, że potrafię być bardziej niezależna i umiem zmusić się do mobilizacji. Zaczynam od zaraz, a teraz pora wyskoczyć z piżamki, włączyć ostrego i wybyć gdzieś z W. =))
Ojojoj... Oby więcej takich dni... Mmm...
Jestem z A. już (a właściwie to nie dopiero, hę?) rok, a czasem nadal dopada mnie ten pieprzony niepokój, że On nadal nie jest MÓJ, że ona czeka tylko na dobry moment... Ufam Mu, ale ja to tylko ja i czasem też potrzebuję zapewnienia. Lubię czuć się bezpiecznie... Tymczasem tyle rzeczy mnie trapi, tyle nie pozwala spać w nocy, a przecież każdego dnia tyle do zrobienia. Jutro znów obudzi mnie budzik nastawiony na punk 9.00 chociaż mam środek wakacji, wypiję swoją ulubioną kawę w łaciatym kubku i... Lubię poranki. Ale tylko te z kawą pod ręką.
Obiecałam sobie, że zmienie tyle rzeczy i że nie będę tu narzekać, roztrząsać. Ale po kolei. Żeby przypadkiem nie okazało się, że słomiany zapał znów mną zawładnął. Tym razem doprowadzę wreszcie coś w moim życiu do końca.
Martwić będę sie dopiero jutro. Po co dzisiaj? Teraz zapalę świeczki, wyjżę przez okno, chwilę odpocznę...
Tak bardzo brakuje mi przeszłości, że napisałam. Ciągle od nowa, ale przecież to wciąż ja. Tylko, że Wy już tacy inni...
Daje sobie ostatnią szansę. Krok w przyszłość i zmiany, zmiany, zmiany...